Ocean, surfing i odludne górki

Po intensywnych weekendach trochę się rozleniwiłem. Chwilowo nie biegam i postanowiłem spędzić trochę czasu na plaży. Serfując.

Najlepsze fale są rano, więc zapisaliśmy się na 8 do szkółki dla bardzo, bardzo początkujących serferów. Razem ze mną na tą przygodę zdecydował się jeszcze jeden praktykant z NVIDIA i z Microsoftu.

Tego lata pogoda nad ocean nie jest taka jak ją reklamowali, w zeszłym roku było lepsza. Tym razem było pochmurno, około 18 C. Za to woda w oceanie dobra, zimna jak cola. Sprawnie trafiliśmy do celu i podpisaliśmy tradycyjny zestaw papierków, że jeśli stanie nam się krzywda to nie będziemy mieli pretensji. Ubraliśmy pianki, dostaliśmy deski i w paru zdaniach dowiedzieliśmy się o co chodzi.

Fale załamują się na głębokości takiej jak ich wysokość. Trik polega na tym, by ustawić się w tym miejscu, wtedy dostanie się kopa i można płynąć aż do brzegu. Przez większość czasu na desce efektywnie pływa się wtedy gdy leży się równo i macha tylko rękami. Wstać można za późno, ale nie za wcześnie.

Nie ma aż tak wielu dobrych miejsc do serfowania, gdzie rozhuśtane fale oceanu wpływają na płyciznę z dala od brzegu. Tym razem nie trzeba było wypatrywać, dryfowała tam chmara serferów, czekających na kolejną dobrą fale.

Jak na pierwszy raz, poszło całkiem nieźle. Na 2 godziny pływania, z 3 razy udało się mi popłynąć naprawdę porządnie. Słone fale oceanu rzucały solidnie, aż mi soczewkę zmyło. Więcej razy płynąłem krócej, ale najważniejsze że zabawa była przednia.

Wraz z serfowaniem skończyliśmy "leniuchowanie" na plaży i ruszyliśmy dalej wzdłuż oceanu. Aż do Monterey, gdzie zapoznawaliśmy się z rodzimą fauną:

Na obiad zamówiłem kraba z Alaski. Niełatwo go zjeść, ma twardą skorupę. W tym celu używa się zgniatarki, łamie na kawałki i wyciska z niego mięso. Pyszny.

Po zwiedzaniu tej mieściny i jej okolic.

Wyruszyliśmy dalej malowniczą drogą Highway 1 nad oceanem. Co prawda uczyli mnie, że highway to autostrada, ale tutaj to co najwyżej odpowiednik naszej drogi krajowej. W każdym razie trasa jest naprawdę urodziwa:

Na tą wycieczkę zdecydowaliśmy się późno i nie było wolnego żadnego kempingu w okolicy. Znalazłem w internecie wolny trochę dalej, trzeba przejechać do niego przez góry. Po zjechaniu trochę zwątpiliśmy, asfalt gładki, ale droga bez pasu na środku, wąska i kręta. Urocza, rzadko się z kimś mija, a jak już to się zatrzymuje i pozdrawia.

Wyżej czekał na nas bonus w postaci zachód słońca nad oceanem chmur. Ocean właściwy jest pod spodem. 

Szczęście nam sprzyjało i po drodze znaleźliśmy wolne miejsce na kempingu. Czekał nas wieczór przy ognisku z kiełbaskami z szumiącym potokiem w tle.

Następnego dnia podjechaliśmy do szlaku jeszcze bardziej uroczą drogę:

Jedziemy spokojnie, aż nagle huk. Zahaczyliśmy o coś. Zapach benzyny. W moment jesteśmy poza samochodem. Nie cieknie, ale na podłożu parę kropel benzyny... pośrodku nikąd, gdzie nikogo nie ma, komórki nie działają... Houston mamy problem. Na szczęście dzielny Bolek zdiagnozował problem i naprawił przewód paliwowy. Następnym razem przy większych kamieniach zatrzymywaliśmy się i je odsuwaliśmy.

Tak dotarliśmy do celu, mocno zakurzonym samochodem:

Dalej szliśmy na nogach.

Wyprawa po górach była udana. Absolutnie pusto, w ciągu naszej ponad 4 h wyprawy nie minęliśmy ani jednej osoby. Poza drogami i ścieżkami nie widać żadnych śladów człowieka. Odludnie i pięknie, choć w żadnym przewodniku nie reklamowali tego miejsca.

Nie ma żadnych oznaczeń szlaków, czasami wyglądają tak.

W napięciu zastawialiśmy się czy wracamy dobrą drogą. Na szczęście trafiliśmy tam gdzie trzeba i zadowoleni wróciliśmy z kolejnej udanej wycieczki.

Mam nadzieję, że czytanie tych wpisów sprawia wam tyle radości co mi ich pisanie.

Przy okazji, zachęcam do pytania mnie o cokolwiek. Od teraz nie trzeba żadnych kont by zostawić komentarz. Wystarczy kliknąć poniżej. 

3785 views and 7 responses

  • Aug 6 2010, 7:53 AM
    Tata responded:
    Jak złapałeś papugę?
  • Aug 6 2010, 7:59 AM
    m_gol responded:
    Facebook Connect Ci nie działa:

    "Invalid API key specified

    The application you are trying to access does not exist or has been disabled."

    No i gdyby tak jeszcze można przez OpenID... ;)

  • Aug 6 2010, 11:34 PM
    Bolu responded:
    literówka: "wpisów" zamiast "spisów". pozdrawiam :]
  • Aug 7 2010, 11:07 PM
    Jacek Migdał responded:
    @Tata: sizedziała sobie na drążku i bez większych oporów przeszła mi na rękę. No może tylko trochę dziobała.
    @m_gol: Zajmę się tym. Co do wsparcia dowolnego serwisu z OpenID to należy pytać posterous nie mnie ;-). Póki ktoś nie zacznie się wygłupiać i boty nie będą mnie spamować to nie będzie potrzebna żadna autoryzacja.
    @Bolu: poprawione
  • Aug 7 2010, 11:07 PM
    Jacek Migdał responded:
    @Tata: sizedziała sobie na drążku i bez większych oporów przeszła mi na rękę. No może tylko trochę dziobała.
    @m_gol: Zajmę się tym. Co do wsparcia dowolnego serwisu z OpenID to należy pytać posterous nie mnie ;-). Póki ktoś nie zacznie się wygłupiać i boty nie będą mnie spamować to nie będzie potrzebna żadna autoryzacja.
    @Bolu: poprawione
  • Aug 10 2010, 12:46 AM
    Błażej responded:
    Przepraszam bardzo mam pytanie do faceta w różowej koszuli na 6. zestawie zdjęć. Czy Ty przyłapałeś go w czasie oddawania moczu pod krzakiem? ;-)
  • Aug 10 2010, 1:02 AM
    Jacek Migdał responded:
    @Błażej: Sprawdziłem na powiększeniu i niestety nie. A szkoda, bo może by oglądalność wzrosła.

    A tak na serio to zamieniłem je na inne. Szczerze mówiąc nie przyszło mi takie skojarzenie za pierwszym razem, ale po Twojej sugestii stało się to prawie oczywiste.