Czas otworzyć następny rozdział?
Piąty rok studiów dobiegł końcowi. Od tytułu mgr dzieli mnie tylko praca, która się pisze. ETA wrzesień 2012.
Co ze mną po studiach? Nie migruję za wielką kałużę, nie idę pracować do dużej firmy, ale dołączam do startupu Sumo Logic. Zajmują się logami w chmurze. Trochę pracowałem dla nich zdalnie, teraz jadę na 3 miesiące wygrzać się na kalifornijskim słońcu i popracować z nimi w jednym budynku. Po wrześniu wracam i będziemy współpracować zdalnie, odlegli o 9 stref czasowych...
Co z tego wyjdzie - zobaczymy. Jak dotąd praca jest ciekawa (Scala, AWS ...) i ambitna (systemy rozproszone), współpracownicy mili, doświadczenia owocne, kod przejrzysty - czy można chcieć czegoś więcej?
Wedle moich informacji, jestem pierwszym studentem MIMUW, który pojechał do Doliny Krzemowej pracować dla małej firmy. Trzeba w końcu przetrzeć nowe szlaki.
To będą moje 4 wakacje w okolicach San Francisco. Jak do tej pory mijały one szybko, przyjemnie i pracowicie. Tym razem jedna sprawa jest dla mnie wyjątkowo bolesna.
Otóż musiałem pożegnać się na dłuższy czas z naj(ukochańszą/wspanialniejszą/bardziej przedsiębiorczą*) Gosią/narzeczoną. Będę tesknił za Nią każdego dnia, Na szczęścię ból będzie odrobinę mniejszy, bo odwiedzi mnie w połowie pobytu.
Przed wylotem pożegnaliśmy się czule i ruszyłem w daleki świat.
Bilety lotnicze kupiłem korzystnie. Tanio (914$) z szybkim połączeniem. Dopiero Stefan znalazł haczyk - przesiadka na lotnisku Charles de Gaulla (CDG). Ma opinie tłocznego i mało przyjaznego dla ludzi chcących się dogadać po angielsku.
Zbytno się tym nie przejąłem. W końcu to drugie największe lotnisko w Europie. Nie może być aż tak źle...
Samolot z Warszawy wylądował na CDG punktualnie. Nie było nigdzie oznaczenia, gdzie należyc iść, chcąc dalej podróżować, ani nie było mojego lotu na ekranie. No nic pewnie jest na innym terminalu. Na migi dogadałem się z ochroniarzem, gdzie wyjść i bez większych problemów tam trafiłem.
Niestety na moim bilecie nie było wydrukowane, do której bramki się udać. Na wyświetlaczach też uznali tą informację za zbędną. W końcu trzecia osoba z obsługi miała rozpiskę i udało się wyłuskać...
Idąc cały czas szybkim krokiem dotarłem do kontroli paszportu. Do odlotu zostało 0,5h a kolejka była olbrzymia i wyglądała na ponad 0,5h. Nie było szans by zdążyć, dlatego próbowałem wejść do priorytetowej. Ich obsługa nie dawała za wygraną, ale nagle przyleciała Pani trzymając kartkę z nr mojego lotu i kilkunastoma osobami. Kłócąc się z wszystkimi po drodze, prowadziła nas w szybkim tempie. Gubiąc po drodze parę osób, przeszliśmy sprawnie kontrolę paszportową, dojechaliśmy wagonem do innego budynku. Potem jeszcze była kontrola bezpieczeństwa, gdzie kolejka była równie okropna i poprzedni trik zadziałał.
Po drodze nie pozwoliła dołączyć się innym podróżnikom na ten lot, argumentując że przecież może być on opóźniony i jeszcze jest szansa że zdążą... Na ekranie była tylko informacja, że boarding trwa i nie ma opóźnień, co nie było uspokajające... W końcu dotarłem do samolotu.
Odrobinę po czasie, ale jeszcze stał i zabierał spóźnialskich. Ponad godzina na przesiadkę to było za mało, co prawda samolot był o ok. 40 minut opóźniony, ale uczciwie stojąc w kolejkach nie było szans zmieścić się nawet z opóźnieniem.
Drogi Air France,
dziękuję za wspaniałe przeżycie. Zamiast nudnego stania w kolejkach zapewniacie połączenia gonitwy w labirencie korytarzy z poznawaniem lokalnego narzecza (czyt. francuskiego). Potraficie dostarczyć emocji bez wykonywania akrobacji lotniczych czy agresywnego podejścia do lądowania.
Wasz klient,
Jacek
PS: Macie pyszne rogaliki.
* - nic nie skreślać
TL;DR: po studiach będę pracował zdalnie dla USA ; lecę na 3 miesiące do CA tęskni za Gosią ; lot pełen przygód